„We keep on running, running through a red light, like were trying to burn the night away” – śpiewa w refrenie Dan Smith ze swoim niepodrabialnym akcentem oraz barwą głosu. – Kawałek opowiada o wyłapywaniu tych drobnych, ale przełomowych chwil w naszym życiu podczas nocnych eskapad w mieście. Niektórzy o zmierzchu wracają do domów, ale dla wielu to początek najciekawszego czasu doby. W „Quarter Past Midnight” pragnęliśmy złapać to uczucie, kiedy jeździsz nocą po mieście autem z innymi ludźmi. Czujesz wtedy specjalny rodzaj ekscytacji – opowiada Smith.
Nagrania do nowej płyty odbyły się w nowym studiu Bastille. Przed laty w tym samym budynku kręcono… filmy pornograficzne. Teraz znajduje się tam siedziba założonej przez Dana Smitha wytwórni Best Laid Plans.
„Quarter Past Midnight” to opowieść o nieskończonych możliwościach, jakie daje noc. – O wiele łatwiej jest uciec po zachodzie słońca. Miejsca, które za dnia są niedostępne, nagle okazują się w zasięgu. A te, które kojarzą się z pracą, są zamknięte. To tak jakby otwierał się równoległy świat, a na ulicach pojawiają się inni ludzie – wyjaśnia Smith.
Z powodu sesji nagraniowych na nową płytę, Bastille zostali w Londynie aż pięć miesięcy – był to najdłuższy czas spędzony przez muzyków w jednym miejscu od czasu wydania debiutanckiego albumu „Bad Blood”. Ostatnie pięć lat było dla muzyków bardzo intensywnym czasem. Dan Smith, Kyle SImmons, Will Farquarson oraz Chris Wood zagrali razem ponad 500 koncertów na sześciu kontynentach, sprzedali 15 milionów singli oraz 6 milionów płyt na całym świecie. Zarówno „Bad Blood”, jak i kolejne wydawnictwo „Wild World”, dotarły na pierwsze miejsca list sprzedaży w wielu krajach. Bastille zgromadziło łącznie 3,3 miliarda streamów w serwisach cyfrowych. Formacja zdobyła także szereg prestiżowych wyróżnień, w tym nominacje do Grammy czy MTV Europe Awards.
– Nasza pierwsza płyta powstawała bardzo długo. Przy nagraniach do dwójki praktycznie nie mieliśmy żadnych przerw. Dlatego tak miło było mieć moment wytchnienia, by w pełni skupić się na nagraniu albumu oraz życiu w Londynie – podsumowuje Smith.