iswinoujscie.pl • Środa [15.08.2018, 10:07:48] • Świnoujście

Szczecińska piesza pielgrzymka z grupą ze Świnoujścia dotarła szczęśliwie na Jasną Górę

Szczecińska piesza pielgrzymka z grupą ze Świnoujścia dotarła szczęśliwie na Jasną Górę

fot. Archiwum

Żegnaliśmy ich trzy tygodnie temu gdy wyruszali spod kościoła Chrystusa Króla w kierunku promu. Za nimi sześćset kilometrów wędrówki. Zmęczeni ale szczęśliwi, świnoujścianie, którzy w tym roku postanowili zmierzyć się z jedną z najdłuższych w Polsce tras pielgrzymkowych, na dwa dni przed pamiątką Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, zmęczeni ale szczęśliwi dotarli do Jasnogórskiego klasztoru. Jak widać na fotografiach, które udostępniają pielgrzymi, eksplozja radość jaka towarzyszyła osiągnięciu celu drogi nie przeszkodziła w wielkim modlitewnym skupieniu jakie towarzyszy obchodom święta na Jasnej Górze.

Swoją radość z dotarcia do celu wyrażali bardzo spontanicznie; śpiewem, a nawet tańcem na klasztornych błoniach. Była krótka chwila na odświeżenie się po drodze. Jednak najważniejszym dla każdego z nich było choć przez moment znaleźć się w kaplicy cudownego obrazu, zamknąć oczy, złożyć u Jej stóp z czym szli; intencje własne i zabrane od przyjaciół, znajomych, kartki wciśnięte przez ludzi spotkanych po drodze. Ta indywidualna rozmowa-modlitwa, spotkanie „twarzą w twarz" to było przecież coś o czym myśleli, na co przygotowywali się dzień po dniu, kilometr po kilometrze... .

Ale pielgrzymka to nie była tylko indywidualna sprawa każdego. Dotarli tu jako wspólnota, rodzina. Nie tylko przyjacielska, koleżeńska, miejska. Na Jasną Górę dotarła jednocześnie cała diecezja. Grupy z małych miejscowości i największych miast. Towarzyszyli im duszpasterze.

Wspólnej modlitwie przewodniczył Arcybiskup Szczecińsko-Kamieński Andrzej Dzięga.

Setki kilometrów. W upale czy deszczu. I spotkania z ludźmi, których nie znali, a którzy gościli ich jak najbliższych. Przez trzy tygodnie byli w bardziej wymagającym ale i lepszym świecie. Teraz widzą, że coś są ludziom i sobie nawzajem coś dłużni. Ale to dług, który oddaje się z radością. Dlatego większość już dziś czeka na moment gdy znów będzie można wyruszyć.

Źródło: http://mmswinoujscie.pl/artykuly/55800/