Choć udało się uprzątnąć pozostałości straszących dyń, duszków i wesołych kościotrupków, nie ma próżni. Ich miejsce błyskawicznie zajęły czekoladowe Mikołaje, bałwanki na saneczkach, kalendarze adwentowe...Mentalnie powinniśmy być już w okresie Bożego Narodzenia, a co najmniej w okolicach mikołajek. Tego życzyłyby sobie wszystkie sklepy przeprowadzające nas bezrefleksyjnie od Halloween, przez andrzejki, adwent, Wigilię aż do walentynek. Tylko patrzeć, jak mimo listopada, w oknach staną choineczki, zapłoną światełka, a czekoladowe mikołaje będą o ofercie koszowej czekały na złaknione podniebienia.
Jesteśmy przyzwyczajeni, że ledwo znikną sylwestrowe gadżety, na półki wbiegają wielkanocne zajączki, toczą się czekoladopodobne jajka i nienaturalnie żółte kurczaczki. Może dlatego wszyscy, którzy dostrzegli na budynku osiedla Platan charakterystyczną postać w czerwonym kubraczku, wzięli ją za Mikołaja. Postać wyglądała realistycznie i niczym nie różniła się od dmuchanych wersji dobrotliwego świętego, które tylko patrzeć, jak pojawią się na ścianach i balkonach. Tymczasem jednak uspokajamy, jeszcze czas! To nie Mikołaj wrzucający przez okna prezenty, tylko pracownik konserwujący drewniane elementy elewacji budynku.