- 13 czerwca zaniosłem do Komendy Miejskiej Policji w Świnoujściu zawiadomienie dotyczące samowoli budowlanej na moście łączącym wyspę Wolin z wyspą Karsibór w Świnoujściu - opowiada Roman Kuchciński. - Posadowienie mostu podpór nr 1 i 10 wykonano w taki sposób, iż odpowiada to definicji "katastrofy budowlanej" w rozumieniu ustawy Prawo Budowlane art. 73/1. Decyzja zezwolenia zamiennego z dnia 1 września 2011 mówiła w punkcie 4, iż posadowienie mostu nie ulega zmianie, natomiast prokurator w postanowieniu o umorzeniu śledztwa stwierdził, że nie wbudowano 80 sztuk pali i pomniejszono ilość betonu o 3531 metrów sześciennych. Jest to dowodem, że wykonawca samowolnie, w celu uzyskania korzyści majątkowych nie wbudował wykazanych przez prokuratora elementów posadowienia mostu.
Zdaniem Pana Romana nieprawidłowości wynikają jasno z dokumentacji.
- Pod zakresem rzeczowo finansowym, który był zawarty w odbiorze końcowym mostu podpisał się Janusz Żmurkiewicz. W tym zakresie ujęto wszystkie elementy, których nie wbudowano na łączną kwotę 5 mln 400 tys. zł. Pali żelbetowych 1722 m o wartości 570 tys. zł, betonu 4493 m o łącznej wartości 4 mln 452 tys. i ścianek szczelnych 78 ton o wartości 375 tys. Jednak ścianki szczelnej nie wbudowano w podporze 1 i 10. To oznacza, że dyskwalifikują właściwie użytkowanie tego mostu, bo zgodnie z artykułem 71 ustawy Prawo Budowlane brak ścianek szczelnych to katastrofa budowlana. Ustawa mówi o tym, że bez względu na to, czy ścianki uległy zniszczeniu, czy nie zostały celowo posadowione, ich brak to katastrofa budowlana - podkreśla Pan Roman.
Wyjaśnia, że problem polega na tym, iż prokurator orzeka, że nie wbudowano elementów o wartości około 5 mln, a prezydent podpisuje się pod dokumentem stwierdzającym, że wbudowano wszystkie elementy.
- Prokurator nie sprawdził decyzji pozwolenia na budowę z 1 września 2011, która mówiła, że posadowienie mostu jest budowane bez zmian. Prokuratura prowadziła przesłuchania w sprawie w 2012 roku, kiedy most był jeszcze niewybudowany i błędy było można jeszcze naprawić. Z dokumentów powykonawczych wynika również, że most wykonano ze wszystkich elementów, jakie były w umowie - opisuje zawiłości pan Roman.
popieram Pana Romana bo to że to nie jest ten most za jaki zapłacono jest oczywiste. Nikt tego nawet nie neguje że poszło o kilkaset metrów sześciennych betonu mniej niż powinno a jedynym argumentem żeby tego nie ruszać było że" ten też jest fajny i będzie Pan zadowolony"