Swoją radość z dotarcia do celu wyrażali bardzo spontanicznie; śpiewem, a nawet tańcem na klasztornych błoniach. Była krótka chwila na odświeżenie się po drodze. Jednak najważniejszym dla każdego z nich było choć przez moment znaleźć się w kaplicy cudownego obrazu, zamknąć oczy, złożyć u Jej stóp z czym szli; intencje własne i zabrane od przyjaciół, znajomych, kartki wciśnięte przez ludzi spotkanych po drodze. Ta indywidualna rozmowa-modlitwa, spotkanie „twarzą w twarz" to było przecież coś o czym myśleli, na co przygotowywali się dzień po dniu, kilometr po kilometrze... .
Ale pielgrzymka to nie była tylko indywidualna sprawa każdego. Dotarli tu jako wspólnota, rodzina. Nie tylko przyjacielska, koleżeńska, miejska. Na Jasną Górę dotarła jednocześnie cała diecezja. Grupy z małych miejscowości i największych miast. Towarzyszyli im duszpasterze.
Wspólnej modlitwie przewodniczył Arcybiskup Szczecińsko-Kamieński Andrzej Dzięga.
Setki kilometrów. W upale czy deszczu. I spotkania z ludźmi, których nie znali, a którzy gościli ich jak najbliższych. Przez trzy tygodnie byli w bardziej wymagającym ale i lepszym świecie. Teraz widzą, że coś są ludziom i sobie nawzajem coś dłużni. Ale to dług, który oddaje się z radością. Dlatego większość już dziś czeka na moment gdy znów będzie można wyruszyć.
Ważna uwaga: mój apel do jednego z ostatnich komunistów, by pojechał na Czerwona Górę, do Moskwy, dotyczył ściśle postu z 10:56:15, nie mylic z ciekawym wpisem z 10:56:12 IP: 77.252.46.**.
10:56 - Tak było do 89 roku, roku upadku komunizmu, który na terenach pod swą kontrolą wpisał w prawo eliminację Kościoła, inwigilację duchowieństwa, nawet burzenie świątyń. W Polsce było stosunkowo nie najgorzej, ale i tak działał Departament IV ds duchowieństwa, szantażujący księży, inwigilujący ich, a nawet mordujący (śp.księza Zych, Suchowolec, Popiełuszko, a nawet sięgając do l.50, oprócz zabitych wskutek mordów sądowych, ofiarą był biskup, przeciw któremu UB przygotowała" wypadek samochodowy"). Minąłes się z czasami, twoje czasy to przeszłość.Pojedź na pielgrzymke na Czerwona Górę, do Moskwy, odwiedź grób twojego idola, Bieruta, przysłanego z Moskwy i odwołanego do Moskwy, by umarł śmiercią doskonale ateistyczną. Pomódl sie przed mumią Lenina za smutnych towarzyszy ze Swinoujścia. Zaśpiewaj tam, towarzyszu, tę pieśń:" Da zdrawstwujet sozdannyj wolej narodow, Jedinyj, moguczij Sowietskij Sojuz! Sław´sia, Otieczestwo nasze swobodnoje, Drużby narodow nadiożnyj opłot!"
Niech Matka Boska Was przyjmie i wysłucha podziękowań i próśb tagże tych co nie mogli z Wami pójść do Królowej Polski!
ale to tak na poważnie ??Promocja zła i zabobonu w średniowieczu była zakazana w tych czasach czarna zaraza powinna być podpisana pod sektę i zabobon i powinno się to tępić
Z moją siostrą uczestniczyłyśmy w pieszej pielgrzymce ze Świnoujścia do Częstochowy w 1984 roku. Wtedy pielgrzymka została zorganizowana oddzielnie bez szczecińskiej pielgrzymki. Było to dla mnie duchowe przeżycie. Naszą grupą kierował Ks. Jerzy Malec. Uczestniczył w tej pielgrzymce Ks. Henryk Wejman, który jest teraz Biskupem. Byli też liczni Klerycy(Jarek, Jacek, Artur, Robert, Mariusz)- już obecni Księża. Gratuluję obecnym pielgrzymom wytrwałości i wiary.
Nie piszcie takich rzeczy. To za dużo jak na wytrzyMAŁOŚĆ wielu małych ludzi czytających to forum. Żeby bezinteresownie poswięcać swój drogocenny czas na drogę pieszo codziennie 30 kilometrów? A ten czas, myśli MAŁY, można było poświęcic na byczenie się na Majorce, a choćby na Bornholmie lub w jakimś parku wodnym albo w popularnej wśród Polaków Grecji.
Ładne dziewczyny pielgrzymuja:)
i niech tam pozostanie
Pozdrowienia dla Pana Józefa. :-)
Serdecznie pozdrawiam pielgrzymów ze Świnoujścia. Szczególne pozdrowienia dla Pana Józefa. Proszę za nas pomodlić się.