Niewielu mieszkańców dziś pamięta , jak pracownicy „matki” Odry idąc do promu po drodze… grali w karty. Grali też oczywiście na promie. Karty były też bardzo popularne na plaży.
Plaża Świnoujście 1968 r.(fot. Andrzej Ryfczyński / archiwum )
W dobie zawrotnej elektroniki nawet najstarsi mieszkańcy Świnoujścia mogli zapomnieć, jak przed laty próbowano sobie zająć czas podczas przeprawy promowej. Kto pamięta, co się działo na plaży? Dziś zapraszam Was do powspominania „czasoumilaczy.”
Niewielu mieszkańców dziś pamięta , jak pracownicy „matki” Odry idąc do promu po drodze… grali w karty. Grali też oczywiście na promie. Karty były też bardzo popularne na plaży.
Plaża Świnoujście 1968 r.(fot. Andrzej Ryfczyński / archiwum )
W naszym wspomnieniowym cyklu „Tak było” pokażę Wam zdjęcia z promu i plaży wykonane w 1968 roku, kiedy uchwyciłem takie rozrywki. Zobaczycie też zdjęcia już kolorowe z 1994 i 1995 roku, zrobione na promach, kiedy moda na grę w karty jeszcze trwała.
A później wszystko się zmieniło… Dziś w uszach młodych i starszych ludzi czekających w najróżniejszych miejscach widzimy przeważnie mini słuchawki. Zdarzają się też duże - z dobrą akustyką. Dawniej nie było takiej technologii.
Plaża Świnoujście 1970 r. - 1971 r.(fot. Andrzej Ryfczyński / archiwum )
Jak w latach 80-tych ubiegłego wieku pojawiły się małe kasetowe odtwarzacze, a wcześniej popularne odbiorniki radiowe tranzystorowe. Najpierw mieli je tylko wybrani. Z czasem coraz częściej było widać je na ulicach czy plaży. Moda grania w karty pojawiła się przed tą elektroniczną erą.
Plaża Świnoujście 1969 r.(fot. Andrzej Ryfczyński / archiwum )
W moich olbrzymich zasobach mam też zdjęcie, jak na plaży w 1969 i 1970 roku grają małe radyjka tranzystorowe. To był szpan! Starsi mieszkańcy pamiętają Ireneusza Jadeckiego. Tak nazywał się naprawdę najsłynniejszy świnoujski kloszard. Wszyscy znali go jednak jako Dżimiego Radyjko, bo przez lata przemierzał ulice miasta z dużym radiem na ramieniu. Zmarł w schronisku dla bezdomnych w czerwcu 2009 roku.
Odra 1968 r.(fot. Andrzej Ryfczyński / archiwum )
Jak jest teraz? Odra matka nie istnieje, ale jest stocznia. Czy tradycja grania w karty jeszcze gdzieś istnieje? Czekam na informacje od Was. I, oczywiście, Wasze wspomnienia.
Port statek 24.03.1995r. i 26.08.1994r.(fot. Andrzej Ryfczyński / archiwum )
Andrzej Ryfczyński
źródło: www.iswinoujscie.pl
Czasy PRLu nie miały z tym nic wspólnego.
to byly czasy
Wszyscy szczupli, aż miło patrzeć.
Obserwowałem panów jak grali w karty na promie jako młody chłopiec i nie mogłem zrozumieć jak tak można grać w karty bez stołu i kartki do zapisywania wyników.
Na ostatnim zdjęciu kolorowym to trzej byli pracownicy M.S.R. dwuch pracowału na W-8 , jedem W-7, jeden już nie żyje. Całę trójke znałem, razem pracowaliśmy w M.S.R.
Było fajnie ! Można było palić szlugi, popijać Bosmana z bączków. I nikomu to nie szkodziło.A dziś nic nie wolno, same zakazy : palenia, picia, grania w piłkę, wyprowadzania psa etc.A i dziewuchy na plaży były inne, naturalne.
Kaseciaka miałem już w 1976, ale na plażę nie nosiłem.
Ale fajne fotki. Można rozpoznać bliskie lub znajome osoby. Czas tak szybko płynie.
Panie Andrzeju - pańskie zdjęcia to bezcenny skarb. Pan jest nie tylko mistrzem fotografii, ale przede wszystkim niedoścignionym reporterem. Tak było! Nawet tych kilka minut na promie w drode z i do pracy (Matka Odra) grało się w karty. Ileż to zmieniło się od tamtego czasu. Był w nim swoisty urok...
Pamiętam, jak co zamożniejsi na małym promie [Fafik, Maryna, Filutek, Regina], to grali w golfa i polo, a ekscentrycy w pici-polo oraz w elektryczne bierki pod wodą odkurzaczem. To były czasy... A Teraz nie można wnieść bierek na pokład promu, bo można wylądować w pierdlu na pięć lat.
Od 1966 do ok 1975 na plaży w lipcu bywało po 100 tys. ludzi, bez Niemców , bo wtedy jeszcze ich tu nie było.Było gwarno, rozrywkowo, bez parawanów a roznosiciele dostarczali jagodzianki, lody, napoje (piwo i szampan również), a nawet kotlety schabowe. Nie było widać" napakowanych " łysoli i na pewno było mniej chamstwa i arogancji.Mieszkaniec od 1960 r.
Kiedyś za chodzenie po wydmach kary sie płaciło treaz bloki stoją
dalej istnieje tradycja gry w" trzy karty", są jeszcze durnie, którzy się na to łapią
Na promach to grało się w " 66" , wszyscy potrafiliśmy szybko liczyć karty i punkty w pamięci. To też rozwijał się nasz umysł. W pracy w czasie przerwy szybka gierka i do pracy. Potrafiliśmy rozmawiać między sobą, zagrać i jeszcze wykonać swoją pracę w czasie i w dobrej jakości. Nikt nie pytał jak to zrobić, nie było technologi na piśmie. Miło wspomnieć.
A dzis co? Netflix facebook istagram i prochy na lewo i orawo.Tak bawi sie mlodziez inspirowana europa zachodnią.Jak sie robi nudno to mozna eksperymentowac z wlasna płcią bo to ze ktos urodzil sie z penisem nie znaczy ze nie moze go przerobic na wagine.I to wszystko podciaga sie pod wolnosc rownosc demokrację.Z jednej strony zwalcza sie kosciol katolicki z drugiej na paradach rownosci wznosi sie hasla o szacunku dla drugiego dla innego.Demokracje tylko dlatego ze wygrywa ktos kto nam sie nie podoba chce sie odeslac do lamusa a prawo traktuje sie wybiorczo w zaleznosci od sytuacji.Swiat cofa sie w rozwoju a kazdego kto za tym nie idzie pietnuje sie nazywajac ciemnogfodem zacofancem.Tylko dlatego ze ktos nie chce zabijac nienarodzonych dzieci nie chce eutanazji albo genderowskiej nauki.Taka oto nowa wolna Europe niesie nam cywilizacja zachodu.Po 2 WS ktos powiedzial.Ci ktorych dzis pokonalismy wroca za 40 lat i neda nazywac sie antynazistami.Wrocili mordujac nienarodzonych starych chorych bawia sie eugeniką
bylo duzo piekniej i przyjemniej niz teraz w czasie gdy przyjedzaja z donoslaskiego z 500+ do szescianu
Koles na drugim zdjeciu ma 6 palcow u stopy !
Kultowe radia, extra! :)
świnoujski kloszard.??sadze ze dzimi nie zasluzyl sobie na takie okreslenie bo byl ikoną swinoujscia a kto go znal to moze potwierdzic iz mozna bylo z nim porozmawiac a w kwesti muzyki nie było lepszej encyklopedi wiedzy, miał prace bo o ile się nie myle pracowal w zaklad wodociagow i kanalizacji miejskich a mieszkal o ile pamiec mnie nie myli nad sklepem Rarytas
Aha fajnie um
dżymi radyiko to Jarek chodziłem z nim do podstawówki mieszkał na marynarzy nazwisko miał Jadecki odszedł szkoda go
Jimi Radyjko nie byl kloszardem!
Odszedł, bo miał cukrzycę i nikt nie zrobił próby na cukier.
Tak było, ale ludzie rozmawiali na różne tematy byli mili jeden do drugiego doradzali sobie jak się płyneło promem piękne wspomnienia szkoda że / księgowy i dyrekcja dała pomoc innemu zakładowi który potem nas zniszczył/ CZEŚĆ ;ODRA' za wsze będziemy miło te czasy pamiętać. ALE CI PODLI CO NAS OKRADLI. JEST SPRAWIEDLIWOŚĆ NA TYM ŚWIECIE PA.PA...
Jimi nie był ani kloszardem ani żebrakiem...prosze sprostować atrykół bo to bezczeszczenie pamięci o człowieku.