Poniżej za zgodą naszego czytelnika, którego sprawę opisywaliśmy w artykule "Pacjent szpitala uważa, że odmawia się mu konsultacji z powodu skargi, którą złożył. Szpital dementuje.", publikujemy jego list, będący odpowiedzią na stanowisko szpitala względem jego sprawy.
"W związku z odpowiedzią Zarządu Szpitala, chciałbym odnieść się do niej jako poszkodowany i prześladowany pacjent:
Odpowiedź Zarządu szpitala tylko potwierdza moje zarzuty i obawy w związku z procederem, który opisałem.
Oczywiście, zgodnie ze zwyczajami panującymi w Polsce, sprawę usiłuje się wyciszyć, zamieść pod przysłowiowy dywan, zbagatelizować. Zarząd mija się z jednak z prawdą (kłamie) jakoby żadna z instytucji badających sprawę, nie wskazała zaniechania lub niezgodnego z prawem działania. Narodowy Fundusz Zdrowia wstępnie do tej pory ustalił, iż lekarz kardiolog porzucając leczenie pacjenta, nie spełnił wymogów ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty, wynikających z art. 38 ust 4 tej ustawy, nie odnotowując porzucenia leczenia w dokumentacji medycznej.
Dowód: Pismo NFZ z dnia 8.02.2018 r. (WSS-IV.5111.227.2017)
Czy wobec powyższego, zarząd Szpitala potwierdza powyższy fakt, czy podtrzymuje swoje publiczne kłamstwo?
Zarząd Szpitala nie zaprzeczył zarzutom, iż pacjent pozostaje od 17 miesięcy bez możliwości konsultacji i blokuje mu się nielegalnie dostęp do opieki zdrowotnej, uniemożliwiając leczenie osobie ubezpieczonej, z narażeniem jej zdrowia. Za każdym razem, kiedy pacjent zarejestrował się do lekarza kardiologa, otrzymywał pismo od Prezes Szpitala - Doroty Konkolewskiej, że odmawia mu się konsultacji medycznej (bez względu na stan zdrowia, którym nie interesuje się ani lekarz ani Prezes Szpitala - ma to po prostu w głębokim niepoważaniu).
Dowód: Pisma Prezes Zarządu Szpitala - Doroty Konkolewskiej z dnia 13.03.2018 r. oraz 24.05.2018 r.
W piśmie Okręgowego Rzecznika Odpowiedzialności Zawodowej Lekarzy w Krakowie, z dnia 20.03.2018 r., otrzymałem informację, iż lekarz kardiolog zeznał, że nie odmówił mi dalszego leczenia, co w w/w okolicznościach jest kłamstwem.
Dowód: Pismo Okręgowego Rzecznika Odpowiedzialności Zawodowej Lekarzy z dnia 20.03.2018 r.
W dalszej części odpowiedzi zarząd Szpitala również podaje nieprawdę, jakoby pacjent zwrócił się do różnych instytucji, celem wymuszenia oczekiwanego przez siebie sposobu leczenia i narzucenia lekarzowi pożądanej diagnostyki. Jako pacjent, ze względu na mój zły stan zdrowia pod względem kardiologicznym (co potwierdzały badania EKG wykonywane w przychodni), prosiłem o wykonanie diagnostyki serca, którą sam lekarz kardiolog wcześniej uznał za konieczną - nie wykonując jej jednak. Również mój lekarz prowadzący w przychodni, po wielokrotnym wykonywaniu badań EKG, uznał, iż wykonanie dodatkowej diagnostyki (ECHO serca, EKG wysiłkowe) jest konieczne i pilne i pomimo odmowy lekarza kardiologa prowadzenia mojego leczenia, lekarz w przychodni wypisał mi kolejne skierowanie do Poradni kardiologicznej Szpitala i. Garduły.
Dowód: Skierowanie z dnia 28.11.2017 r.
Pomimo powyższych okoliczności, zarówno lekarz jak i Zarząd Szpitala uporczywie odmawiają mi konsultacji, nie zważając na mój stan zdrowia. Nieprawdą jest więc, jak usiłuje to fałszywie przedstawić Zarząd Szpitala, jakobym wymuszał oczekiwany przeze mnie sposób leczenia i diagnostyki. Powodem prowadzenia wobec mnie represji, z narażeniem mojego zdrowia, a może życia, jest wyłącznie złożona przeze mnie skarga do Prezes Szpitala. Przed porzuceniem mojego leczenia, lekarz kardiolog oznajmił mi osobiście, że PORZUCA MOJE LECZENIE, GDYŻ NIE LUBI PISANIA NA NIEGO SKARG.
Taki właśnie proceder toleruje Zarząd Szpitala.
Wobec powyższego, doprawdy brak słów aby określić poziom moralności, etyki, uczciwości i odpowiedzialności zarówno lekarza kardiologa jak i Zarządu Szpitala im. Garduły w Świnoujściu.
Nie macie Państwo nawet elementarnej przyzwoitości."
Gratuluję odwagi pacjentowi!! Może więcej takich osób zacznie głośno mówić i coś się w końcu zmieni. Życzę dużo zdrowia
Nasz Szpital od lat jest fatalnie zarządzany, brakuje w nim konkretnej osoby na konkretnym stanowisku. Lansowanie, uśmiechanie do fotek i parcie na szkło tego nie rozwiąże. Szkoda, że nikt tego nie chce widzieć, układy i układziki nigdy nie wyleczą tej placówki
Panie prezydencie żeby na przyszłość nie było podobnych konfliktów, powinien pan zająć stanowisko, znam sprawę z artykułu i opisu chorego pacjęta i raczej wierzę temu panu, podobno to nie pierwszy zatarg ma ta pani desygnowana przez kogo na prezesa szpitala, jeżeli jej urzędowanie rodzi konflikty, to musi pan zająć stanowisko, można zrozumieć w firmie innej, ale W SZPITALU TAKIE KONFLIKTY SKANDAL!A co na ten problem rada miasta i radni?
Pani Joanna Agatowska znowu ma do przodu!
Powinnismy zlpzyc petycje do prezydenta aby wreszcie zainteresowal sie" szpitalem" miejskim...i znalezc czas srodki aby stworzyc palcowke dla ludzi...ampania wyborcza w toku. ..moze warto aby ten temat naglosnic...
Czytam te wypociny i czegoś tu nie rozumiem. Facet idzie do lekarza, wyzywa go i mówi, że ten się nie zna i nie leczy tak jak pan pacjent by sobie tego życzył, później pacjent pisze skargi gdzie się da, odpowiadają mu, że nie ma racji, a on dalej się chce leczyć u tego lekarza, którego obraził i uważa, że gość się nie zna na swoim fachu. To coś z główką chyba jednak jest nie tak, bo jak by mnie doktor źle leczył to poszedłbym do innego i tyle. Wybór w Polsce duży, bo nie ma rejonizacji i lecz się człowieku gdzie ci się podoba, a gdzie ci się nie podoba tam nie choć. Proste.